Na placu Juranda i wzdłuż ul. Kasprowicza pojawiło się nowe oznakowanie poziome. Ma ono uporządkować ruch kołowy w tym centralnym punkcie miasta. Czy tak się stanie? Kierowcy mają wątpliwości.

Mijanie na ŻYLETKĘ
Najwięcej problemów z pokonaniem tego odcinka mieli kierowcy autobusów komunikacji miejskiej

W minionym tygodniu na placu Juranda i ul. Kasprowicza pojawiło się nowe oznakowanie poziome na jezdniach. Linie przerywane wyznaczają miejsca do parkowania aut osobowych, inne, ciągłe zakazują postoju w newralgicznych punktach. Ma to poprawić komunikację w tym rzeczywiście wąskim gardle komunikacyjnym. - Najwięcej skarg otrzymywaliśmy od kierowców autobusów komunikacji miejskiej – tłumaczy Krzysztof Kaczmarczyk, wiceburmistrz. Z powodu niewłaściwego parkowania aut osobowych mieli oni kłopoty z dojechaniem na przystanek przy ul. Kasprowicza. Zdarzało się, że musieli zatrzymywać swoje autobusy i czekać, aż zjawi się właściciel źle zaparkowanego samochodu i odjedzie taką zawalidrogą.

- Nowe znaki poziome nie są jednak rozwiązaniem ostatecznym – zastrzega wiceburmistrz.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.